Wczoraj pogoda za oknem nie była za fajna. Z samego rana padał deszcz, lecz potem stopniowo się rozjaśniało. Z racji tego, że pogoda się poprawiała, wpadłam na pomysł, żeby pójść z moją koleżanką Hanią na dwór. Spacerowałyśmy sobie, gadałyśmy i robiłyśmy fotki. Nagle ni skąd ni z zowąd lunął deszcz. I to jak! Momentalnie wszędzie zrobiło się ciemno, bo nadeszły burzowe chmury. Szybko pobiegłyśmy pod zadaszenie sklepu, lecz przez tę drogę zdążyłyśmy już zmoknąć do suchej nitki, pomimo tego, że miałam parasol.. Czekałyśmy, czekałyśmy a deszcz nie ustawał. Postanowiłyśmy wracać. Sprintem biegłyśmy do domu, a padało coraz mocniej... Grr. Najgorsze w tym wszystkim było, że miałam na sobie trampki, w których po powrocie do domu była woda.
Po południu poszłam znowu z Hanią na festyn. Spacerowałyśmy i spotkałyśmy naszą koleżankę z klasy Monikę. Powoli się ściemniało, i zaczynał się koncert jakiegoś zespołu. Gdy stanęłyśmy i oglądałyśmy występ, zobaczyłam chłopaka, który wyglądał jak Maciek Musiał o.O. Zdziwiłam się bardzo,ponieważ był identyczny, haha. Dziewczyny musiały mnie uspakajać bo chciałam normalnie do niego podejść haha.
Do domu wróciłyśmy jakoś przed 11-stą. W sumie to dobrze, że Hania mnie gdzieś wyciągnęła, bo znów siedziałabym przed monitorem laptopa.
Idę komentować Wasze blogi :*