Hej, hej!
Przez niecałe dwa tygodnie byłam nieobecna na blogu. Przyczyną tego był mój wyjazd nad morze do Darłówka. Na tym wyjeździe były wszystkie szóste klasy z mojej szkoły. Droga nad morze była jedną wielką katastrofą... Tłukliśmy się jakieś dobre 13h, w tym jedną staliśmy w korku. W czasie jazdy głównie słuchałam muzyki i robiłam jakieś zdjęcia na bloga. Udało mi się też złapać na chwilę wifi od mojego kolegi, więc szybko napisałam dla Was notkę pt. "w drodze" :). Przed zieloną szkołą, pomyślałam o blogu i zrobiłam kilka gotowych postów, aby nie było zupełnej dwu tygodniowej pustki. Dzwoniłam do mojej mamy, która co kilka dni publikowała jedną notkę :) Wyjazd ogólnie bardzo mi się podobał. Każdy dzień był zaplanowany, więc się nie nudziliśmy. Chodziliśmy codziennie na inhalacje, gimnastykę korekcyjną, na basen (który był na terenie ośrodka) oraz dwa razy w tygodniu do parku wodnego, który mieliśmy dosłownie za płotem :) Było też kilka wycieczek. Jedna do Darłowa i druga na ruchome wydmy. W drugim tygodniu przyjechała do naszego ośrodka zielona szkoła z Jeleniej Góry. Chłopacy z naszej szkoły postanowili zagrać z nimi mecz, który skończył się wynikiem 10:4 dla naszych. Ja jako wierny kibic, mocna dopingowałam, że na drugi dzień bardzo bolało mnie gardło. Jeżeli chodzi o ośrodek to pokoje były w miarę. Pogoda nam służyła. Najgorszą rzeczą jednak było to, że nie miałam dostępu do internetu! Odcięta od facebooka i bloga na dwa tygodnie! Koszmar! Ale dziwnym trafem- jakoś to przeżyłam. :)
Postanowiłam, że cały mój pobyt z nad morza podzielę na kilka notek. Aby nie zamulać, posty będą na zmianę: raz te z zielonej szkoły, a raz z mojego życia codziennego :)
Poniżej kilka fotek z autokaru :D